sobota, 31 sierpnia 2013

Prolog

Dortmund

Dziewiętnastoletnia Karolina przyjeżdża do Niemiec, do kuzyna, czyli piłkarza Łukasza Piszczka. Dziewczyna trochę nie przepada za piłką, ale rok temu była na meczach EURO 2012. Na dworcu w Dortmundzie czeka na kuzyna. Zresztą wolała sama przyjechać do nich. Ale Łukasz sam się uparł. Usiadła na ławeczce i czekała na niego. Przypadkiem zobaczyła Kevina Grosskreutza, ale piłkarz nie zauważył jej. Ciągłe czekanie wyraźnie ją znudziło i założyła słuchawki i słuchała muzyki. Nie usłyszała jak wołał ją Piszczek. Piłkarz darł się, a pewna starsza pani zmroziła ją wzrokiem i zdzieliła swoją torebkę w głowę, ale ten zaczął uciekać. Wreszcie Karolina zauważyła biegnącego Łukasza. Zdjęła słuchawki i wstała z ławki.
- dokąd ci się tak spieszy?
- To tak się wita kuzyna?
- Nie no! Cześć!- Karola zaśmiała się- poza tym co to za akcja? Skoro ludzie na nas gapią?
Zauważyła, że ludzie jakoś dziwnie się na nich gapią. Łukasz odwrócił się i zaśmiał się i powiedział za to bardzo głośno:
- Spokojnie, to moja kuzynka!- na jego słowa ludzie już przestali stać jak dwa kołki i poszli do swoich stron, a Kaja, nazywana pieszczotliwie przez Ewę, zmroziła go wzrokiem.
- Nie musisz informować całemu światu kim jestem. Idziemy?
Łukasz pokiwał głową i wyszli z dworca, gdzie czekał na nich jego samochód. Wsiedli i pojechali do domu.

Droga minęła ich pewnie ze kwadrans, bowiem w mieście były korki. Kaja nie mogła już doczekać kiedy znów zobaczy Ewkę i Sarę. Jest dla Sary chrzestną mamą. Lubi ją rozpieszczać. Kiedy Łuki zaparkował auto przed domem, Ewa z Sarą wyszły z domu, a dziewczynka szybko pobiegła do Kaji. Wtuliła się. Później podeszła do nich Ewa i całowała Kaję w polik. Weszli do domu, gdzie czekała na nią bardzo pyszne lasagne, które Kaja strasznie uwielbia kuchnię sporządzoną przez Ewę. Wpierw poszła na górę do ,,swojego: pokoju, skorzystała z łazienki i dopiero poszła na dół, do kuchni. Zjadła wszystko, na co Ewa podawała. Nie było jej tu kilka miesięcy. Bardzo się stęskniła za nimi. Jednak nigdy nie poznała jego kolegów z drużyny. Oprócz Błaszczykowskich i Lewandowskich. Gdy Łukasz pojechał na wieczorny trening, Ewa chce pogadać z Kają. Wie, że dziewczyna ostatnio jest jakaś przygaszona, smutna.
- Kaja, co ci? Przecież widzę... Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć.
- No bo... niedawno rozstałam się z Michałem, który zdradził mnie z byłą przyjaciółką, Mileną. Przyjaźniłyśmy się do lutego tego roku. I do tego za kilka miesięcy zostaną rodzicami.
- O matko... debil z tego Michała- Ewa wypiła łyk herbaty- mam pomysł! Pójdziesz na festyn! Od dziś otwarcie i będzie aż do niedzieli! W ten sposób szybko zapomniesz.
- Może masz rację. Dobra. Pójdę jutro. Idę do salonu
- Zaraz przyjdę.- Ewa musiała pozmywać naczynie.
A gdy już skończyła, obie dziewczyny zrobiły ,,maraton” filmowy. Siedziały tak do późna.

Next Day

Kaja budzi się, przeciągając i ziewając. Poczuła lekki ból w okolicach szyi. Wstała ubrała się i poszła do łazienki, zrobić sobie poranną toaletę. Potem zeszła na dół. Wzięła 4 kromki chleba i przysiadła do stołu i zaczęła jeść. Nagle Łuki dostał ataku głupawki. Wszystko przez Sarę, która zdążyła już zabrudzić nie tylko buźkę, ale i ubranie. Wszyscy się zaśmiali. Później Kaja wyszła na festyn. Kupiła sobie watę cukrową. Ulubiony smak z dzieciństwa, które wciąż uwielbia. Później poszła na karuzele. Najpierw weszła na diabelski młyn. Drugą karuzelę były huśtawki, które kręciły wkoło. A później poszła na karuzelę, która wg. niej była straszna. Mimo to wsiadła i czekała, aż karuzela zacznie kręcić. Gdy była już na górze karuzela nagle zatrzymała się. A Kaja zaczęła płakać. Tak samo jaki i inni uczestnicy. Obok niej siedział przystojny blondyn, Marco Reus. Piłkarz zaczął się z niej naśmiewać. Straszył, że nikt już nie pomoże. Jednak sekundę później zaczął zdawać sobie sprawę ze swojego głupiego zachowania i przeprosił ją. Zaczął pocieszać ją, że za chwilę zejdą na ziemię. Zdaje sobie sprawę, że gdzieś już ją widział. Tyle, że nie mógł sobie przypomnieć. Gdy już karuzela powoli schodziła w dół, Marco przedstawił się:
- Jestem Marco- blondyn uśmiechnął się przyjaźnie
- Karolina, ale mów do mnie Kaja.
Gdy karuzela już stanęła na właściwym miejscu, Kaja rozpięła pasy bezpieczeństwa i...uciekła. A Marco zaczął wołać ją, zaczął biec, ale Kaja była szybsza od niego. Marco był zły, że nie zdążył z nią pogadać. Ma jednak nadzieję, że jeszcze jej spotka.


*********************************************************************************
No i jest prolog! :) Właściwie co o nim mogę powiedzieć? To dla mnie nowe doświadczenie, bowiem po raz pierwszy piszę wspólnie z Moniką :) Także nie mam nic do gadania :D Komentarz zostawię Monice :) Mam nadzieję, że się jej podoba :D